Od kilku dni korciło mnie żeby zrobic wpis na blogu. Tyle w ostatnim czasie się wydarzyło dobrych i niezbyt przyjemnych rzeczy. Były chwile załamania i małych radości.
Jak wiadomo sezon letni to dla mnie czas wzmożonej aktywności, goście, kozy, sery, ogródek, kury i wszystkie inne drobiazgi na które składa się życie.
Kurce liliputce udało się wysiedziec 11 ślicznych piskląt. Chowały się świetnie, a mała kurka była dobrą matką. Była, ponieważ kilka dni temu zabrał ją lis, jak również kilka kurczaków. Druga kura która też postanowiła zostac mamą wysiedziała 3 pisklęta, dwa z nich padły ofiarą rudzielca i podzieliły los kilku najlepszych niosek. Tak więc kurze stadko jak co roku ucierpiało. Ucierpiał również ogródek. Wczoraj pod moją nieobecnośc kozy sforsowały bramkę do warzywniaka, zeżarły większośc warzyw, najbardziej szkoda mi fasoli tycznej ponieważ zapowiadała się bardzo obiecująco. No cóż, straty muszą byc, a kozy od dzisiaj pod nadzorem, dałam im w ostatnim czasie zbyt dużo swobody.
Tośka wyrosła
Lato w pełni. Przekwitają już róże.
I powojniki
Od miesiąca mieszka z nami "mały miś" który pilnie potrzebował domu. Uwierzcie mi, że nie planowałam drugiego psa, a nawet byłam mocno przeciwna, no ale miś sam znalazł mnie i pewnie było to naszym przeznaczeniem. Podejmując decyzję o zabraniu malucha nie miałam pojęcia, że urodził się dokładnie w tym samym dniu kiedy odeszła Skaza. Nie mam więc już na dzień dzisiejszy wątpliwości, że miś musiał z nami zamieszkac. Czasami nie trzeba się zbyt mocno zastanawiac.
Misiowi nadałam imię Rufi, mały za kilka dni skończy 4 miesiące. Pierwszy tydzień Rufiego u nas nie wyglądał obiecująco. Puma jako temperamentny wszędobylski pies rozpuszczony do granic mocno pokazywała małemu kto tu rządzi. Na szczęście z biegiem dni zaczęła odpuszczac i wygląda na to, że w pełni zaakceptowała małego. Całe dnie rozrabiają siejąc zniszczenie i bałagan w domu i wszędzie gdzie się znajdują. Mogę godzinami obserwowac ich gonitwy i zabawy. Dwa psy o całkowicie odmiennych charakterach. Miś spokojny i posłuszny oraz szalona Pumcia która nie przepuści żadnej okazji żeby narozrabiac.
Czasami też śpimy. Kąpiemy się gdzie popadnie, w rzece, w strumieniu, w kałuży, w zródełku na łące. Uwielbiamy kąpiele.
Zdarza nam się czasami spac razem w koszyku.
Oddzielnie też, szczególnie po gorącym wyczerpującym dniu
Walka o poduszkę jest codziennością :)
Jak pisałam wyżej życie składa się z dobrych i tych gorszych chwil. Tak więc i u mnie zawirowania ogromne od euforii poprzez załamania i chwile zwątpienia. I właśnie taka chwila nastąpiła mniej więcej w momencie kiedy laweta zabrała Forda staruszka nie pozostawiając mi złudzeń. Od tej pory nie jestem mobilna i jeszcze jakiś czas to potrwa. Zatem wyrabiam sobie kondycję jeżdżąc po zakupy na rowerze z plecakiem na plecach. Plus jest taki, że faktycznie jakby mniej się mnie zrobiło, ale i czas jaki poświęcam na te wyprawy sprawia, że często jestem mocno zniechęcona. Wiem, że wiele osób obywa się bez samochodu, ale dla mnie to prawdziwy "koniec świata" i sytuacja mało komfortowa. Oszczędzę Wam szczegółów mojej pierwszej podróży busem z miasteczka i jak się to skończyło ;).
Z dobrych rzeczy muszę się jeszcze pochwalic, mistrz budowlany w postaci mojego taty tworzy ganek. Aktualnie trwa przerwa, ale od sierpnia znowu ruszamy do boju.
A Święty? Święty w dalekim świecie, zobaczymy się byc może kiedy pierwsze śniegi pojawią się na górce. Niestety ja potrzebuję byc mobilna, a w naszym kraju jak się żyje wszyscy wiemy ... więc ...
Pozdrawiam miłych czytelników i do napisania ...
|
Ganek w budowie
|