czwartek, 4 grudnia 2014

Już grudzień?

Przespałam listopad i kawał października. Chorowałam, badałam się i miałam mnóstwo czarnych myśli. Już jest dużo lepiej, wracam do codziennej rutyny. Różne prace wykonywane w moim małym gospodarstwie już nie męczą, co cieszy. Kryzys był bardzo poważny, dobrze, że mam już to za sobą.
Jesień odchodzi. Szkoda, że tak krótko na razie śnieg leżał. Pięknie było i jasno, słońca więcej by się przydało. W nową porę roku wchodzę optymistycznie. Czekam na świętego który zaliczył kolejny kwartał poza domem. Ciężko było i samotnie czasami, jeszcze tylko parę dni. Nie planuję wiele, no może krótki wyjazd do rodziny. Wyjeżdżam po dwóch latach i stresuję się mocno zostawiając ciężarne kozy pod opieką obcej osoby.
Cieszę się jednak na ten wyjazd, z dalszej perspektywy lepiej widać pewne rzeczy i mam nadzieję to zobaczyć.

6 komentarzy:

  1. U mnie jeszcze śniegu nie było...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że wróciłaś...a jeżeli przyczyną nieobecności była pani B. to polecam magiczną roślinę. Czystek - u męża zadziałał niesamowicie skutecznie. Serdeczne pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też powoli wracam...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak, już grudzień... ja też nie wiem, kiedy to mogło zlecieć...
    Dobrze jest na trochę wyjechać, żeby zatęsknić i wrócić z radością. Dużo zdrowia życzę, otuchy i cierpliwości. No i szczęśliwych wykotów!
    Uściski czułe ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo współczuję chorowania, a jeszcze bardziej strachu, który towarzyszy załamaniom zdrowia.
    Trzymaj się Magdo

    OdpowiedzUsuń
  6. Madzia kochana, przytulam mocno i trzymam kciuki żeby było dobrze.
    Dzielna jesteś kobieta :*** A grudzień na razie jakiś szary, bury bez wyrazu.

    OdpowiedzUsuń