sobota, 18 kwietnia 2015

Kwiecień

Nie ma mnie i nie ma na blogach. Odwykłam trochę i pomyśleć, że kiedyś miałam ogromy zapał ...

Dużo się dzieje u Was Wszystkich, moich internetowych znajomych, wiele i u mnie, ale nie ten czas żeby wszystko opisywać.



Jak zwykle mój świat kręci się wokół zwierzaków. Zaczęłam sezon mlekiem płynący. Tegoroczne maluszki odjechały już do nowych właścicieli. Smutno i pusto zrobiło się w obórce. Jak zwykle musiałam dokonać wyboru, tym razem kierując się rozumem. Została mała która najbardziej rokowała. Ta która skradła moje serce odjechała wraz z siostrami. Pocieszam się tylko że dziewczynki znalazły bardzo dobre miejsce i będą się pasły gdzieś na pastwiskach naszej pięknej sądeczczyzny. Pojechały wszystkie razem do jednego gospodarstwa, więc będzie im razem raźniej, przynajmniej na początku nowej drogi.



A gdybym miła jeszcze raz podjąć decyzję, kierowałbym się jednak sercem, mimo wszystko.



A u boku swojej mamy, kawał świata od nas pasie się nasz nowy przywódca stada, zamówiony koziołeczek. A całkiem blisko  kózka, która być może za ok miesiąc będzie już z nami.


I tak to się to wszystko kręci.

Coś się stawia, coś buduje, czasami trzeba coś stworzyć nowego. Tak jak nasze płoty.


A ja dostałam w prezencie fotel bujany, tylko nie miałam czasu się jeszcze w nim zamyślić ...
Pozdrawiam Wszystkich czytelników

czwartek, 19 lutego 2015

Koźlątka

Dawno już po wykotach, a wiosny jak nie było tak nie ma. Wiem, że ma jeszcze chwilę, ale mnie już bardzo do niej spieszno.  Zima dość mocno mi dokuczyła w tym sezonie, pokrywa śnieżna utrzymuje się od świąt.



Kozie maluszki, już wcale nie takie maleńkie. Najstarszy, za kilka dni skończy 6 tygodni.  Chciałyby już sobie świat pooglądać, a ze względu na zalegający wszędzie śnieg grzeją się u boku swych mam w obórce.



Mamy tak samo jak w zeszłym roku, siódemeczkę rozbrykanych koźlątek. Cztery dziewczynki i 3 chłopców. Wszystkie porody poza małymi zawirowaniami poszły sprawnie. Kozy matki wspaniale opiekują się swoimi dziećmi, a maluchy rosną w oczach.




Od kilku dni pełnię wartę pilnując opuszczonego ogniska domowego. Młody wyjechał, święty jak zwykle w świecie, a ja na posterunku.



Muszę przyznać, że nie jestem jednak przyzwyczajona do takiej samotni. Nie mam werwy do jakichkolwiek większych działań, pewnie jak zwykle obudzę się na wiosnę. 


Ogłosiłam na fb to i może na blogu się przypomnę. Niestety życie jest jakie jest, czasami nie pozostawia nam wyborów. Zatem Dzidziol musi bezwarunkowo znaleźć nowy dom tej jesieni. Może ktoś coś ... 
Koziołek jest super, spokojny, grzeczny, ułożony, z bardzo przyzwoitym lekkim zapaszkiem w okresie rujowym. Dwa lata skończył kilka dni temu. 



Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników bloga i do napisania. 

niedziela, 1 lutego 2015

Zima

Zachwycam się niezmiennie, ale wiosny mi się chce już bardzo, bardzo,
Wykoty w pełni, zmierzamy powoli do końca,  o tym może następnym razem ...

Dzisiaj chciałam Wam tylko kawałek zimowej krainy zostawić, z tego co wiem, nie wszyscy mają, więc się chętnie podzielę, a nawet mogłabym Wam ją oddać :)
Nie mam w zwyczaju wjeżdżać na górkę zimową porą, no ale cóż zdarzyło się raz w piątek wieczorem. Deszcz padał, zakupy ciężkie i nic nie wskazywało, że rankiem będzie tak. Pół dnia z Młodym odśnieżaliśmy nim odważyłam się zjechać
Obowiązków sobie dokładam w ostatnim czasie. Zmęczona jestem, ciężko się samotnie pcha to wszystko do przodu.
Pozdrawiam i do napisania. 



















sobota, 10 stycznia 2015

Styczeń

Życie realne wciągnęło mnie  na tyle mocno, że zaprzestałam udzielać się wirtualne. 

W tym czasie święty zdążył przyjechać, nacieszyć się tym wszystkim czego brakuje z dala od domu. Trzy tygodnie minęły bardzo szybko. Miasto wchłonęło mnie na chwilę i znowu czuję, że  wybór sprzed kilku lat był dobrym wyborem. Powróciłam do naszego wyziębionego domu z niejaką ulgą. Było miło, rodzinnie, świątecznie, ale miasto to już nie mój świat. 

Tutaj czuję się na miejscu. Kiedy rano otwieram drzwi obórki zapach siana i ciepło jakie wydzielają zwierzaki jest tym zapachem do którego przywykłam. Ciepło buchające z pieców, chłód korytarza , wieczorna ciemność za oknem, cisza i to rześkie powietrze którego nie uświadczysz w żadnym mieście. 





Wróciliśmy kilka dni przed Nowym Rokiem. Potem nadeszła zima, taka prawdziwa. Z ogromną ilością śniegu i siarczystym mrozem. Nasze miasteczko zazwyczaj ciche i spokojne przystrojone odświętnie mieni się świetlistymi kolorami, pięknie niezbyt nachalnie, zimowo. Lubię ten nastrój.
Co prawda auto znowu pod drogą. Co i rusz zasypywane przez pana odśnieżającego, ale jakoś wcale się tym nie przejmuję. 



Kózki szykują się już do wykotów, zachodzę więc do nich częściej pilnując żeby miały pełne żłoby i letnią czystą wodę. 
Z dnia na dzień przymierzam się żeby rozebrać choinkę i ściągnąć świąteczne ozdoby, ale jeszcze może chwilę nacieszę się tym nastrojem. 





Trochę spóźnione, ale mamy jeszcze styczeń. Zatem życzę Wam Moi Mili Czytelnicy dużo zdrowia, spełnienia marzeń w tym Nowym 2015 r i uśmiechu na co dzień.